
Obejrzałam wywiad z bohaterami głośnego niedawnego zamieszania w polskich mediach katolickich – Krzysztofem Dzieńkowskim (znanym w internecie jako Krzychu Jezuita) i Klaudią Domańską. Komentarzy na temat ich związku i odejścia Krzysztofa z zakonu jest wiele i nie chcę dodawać tutaj swoich trzech groszy, bo i po co. Te dwie męczące godziny podcastu „Trzy światy” z ich udziałem skłoniły mnie jednak do refleksji nad kobiecością.
Wiele się słyszy w Kościele, ale i czytamy w Biblii, że kobieta powinna być łagodna. We wspomnianym wywiadzie bohaterka podkreślała natomiast swoją gorliwość, do której również zaprasza nas, jako katolików, Bóg. I tutaj zupełnie się zgadzam („Gorliwość o dom twój pożera mnie” Ps 69, 10). Nie zgadzam się jednak z tym, jak ta gorliwość się objawia. Tak samo jak nie zgadzam się na pojmowanie łagodności jako bycie popychadłem, „mameją” bez opinii. Nie takie są stawiane za przykłady kobiety w Biblii, łącznie z Maryją.
Gorliwość prezentowana przez Klaudię była agresywna, męcząca i nawet trochę przerażająca. I nie jest to wyłącznie moja opinia – wystarczy poczytać komentarze pod rozmową na YouTubie. Taka postawa wyklucza zupełnie łagodność. Czy da się być równocześnie łagodnym i gorliwym? Jezus jest na pewno świetnym tego przykładem.
Nie chcę w tym tekście nikogo piętnować, ale zapraszam Czytelniczki do zastanowienia się, tak jak i ja po obejrzeniu tego wywiadu – jaką chcę być kobietą? Jak chcę realizować swoje kobiece powołanie do łagodności, ale i chrześcijańskie powołanie do gorliwości? W jaki sposób chcę dawać świadectwo o mojej wierze?
Inna refleksja, jaka nasunęła mi się oglądając tę rozmowę, to czy naprawdę odejście z zakonu, rozmyte intencje, nieprzejrzyste zachowania i, może przede wszystkim, afera na całą Polskę to dobre fundamenty do budowania relacji? Czy taki fundament okaże się skałą, na której można zbudować trwałe małżeństwo? No nie wiem.
Ich ozdobą niech będzie nie to, co zewnętrzne: uczesanie włosów i złote pierścienie ani strojenie się w suknie, ale wnętrze serca człowieka o nienaruszalnym spokoju i łagodności ducha, który jest tak cenny wobec Boga. (1P 3:3-4)
/ab