
Trafiłam niedawno na reklamę marki biżuterii, która oferuje, że w razie rozwodu wykonaną u nich obrączkę przetopią. W przetapianiu biżuterii nie ma nic nadzwyczajnego, co więc było istotą reklamy? Oferta obejmowała stworzenie z przetopionej obrączki naszyjnik w kształcie serca z napisem „JA”.
Po zobaczeniu tego spotu, zastanawiałam się, dlaczego w ogóle reklamować taką usługę. Można się przecież udać do jakiegokolwiek jubilera z prośbą o przetopienie złota, które się posiada. Nie ma przecież znaczenia, czy przetapiany pierścionek to obrączka czy nie. Z mężem też mamy obrączki przetopione z pozbieranej rodzinnej biżuterii. Dlaczego więc robić reklamę, która jasno mówi o tym, że w przypadku rozwodu można w tej firmie przetopić swoją obrączkę?
Sęk tkwi w drugiej części spotu. Nie chodzi tutaj o recykling, zachowania zero waste, ani nic z tych rzeczy. Chodzi o coś bardziej perfidnego – zaszczepienie w ludziach myślenia, że liczą się tylko oni. Najważniejsze jest każde JA. A firma jubilerska zatroszczy się, aby coś, co było symbolem przysięgi składanej drugiej osobie przed Bogiem (chociaż pewnie w części przypadków przed urzędnikiem) na całe życie, teraz mówiło ci, że liczysz się tylko TY.
Nie jest ważna odpowiedzialność, jaką wziąłeś za drugą osobę w sakramencie małżeństwa, nie jest ważna obietnica wierności na dobre i na złe, nie jest ważne dobro dzieci. Ważne jest szybkie wyrzucenie do kosza czegoś, co nie działa. Ważne jest też, żeby nic nie przypominało nam o tym, co przysięgaliśmy.
Czy kiedy tę „miłość na całe życie” jesteśmy w stanie wymienić na serce, w którym jest miejsce jedynie na JA, czy to była w ogóle miłość? Przecież miłość to rezygnowanie z siebie na rzecz drugiej osoby i jej dobra. To nie jest popularna definicja, ani coś, co by forsował dzisiejszy świat, ale to nam pokazuje Jezus na krzyżu w bezinteresownej, całkowitej ofierze z siebie dla nas. I robi to nadal, mimo że jesteśmy niewdzięczni, odrzucamy Jego miłość i mimo że „stara się” o tę relację bardziej niż my. Gdyby tak wyglądało jakieś małżeństwo, rada dzisiejszego świata byłaby – uciekaj z tej relacji jak najszybciej, Jezu! Na szczęście dla nas, On nie słucha i oddaje za nas życie.
/ab