Dom Spotkań z Historią zabiera nas w podróż niezwykłą, bo do ważnych momentów ostatnich pięćdziesięciu lat dziejów naszego kraju - ale nie tylko. Chris Niedenthal, bo o wystawie prezentującej jego dorobek mowa, oprócz fotografii (z dzisiejszego punktu widzenia) historycznych chwil, starał się również stworzyć fotograficzny portret zapomnianego przez Zachód kraju za żelazną kurtyną.
Moje odwiedziny Domu Spotkań z Historią były przypadkowe - okazało się, że Muzeum Karykatury nie miało aktualnie w ofercie nic dla dorosłych. Blisko i otwarte do 20:00 było inne miejsce i to właśnie tam zastałam wystawę "Niedenthal".
Przygotowany przez Annę Brzezińską i Katarzynę Puchalską zbiór fotografii przekrojowo podsumowuje dorobek fotoreporterski 50 lat działalności Chrisa Niedenthala, laureata nagrody World Press Photo w 1986 za portret sekretarza generalnego węgierskiego Komitetu Centralnego – Jánosa Kádára.
x.comKuratorki chciały nie tylko pokazać znane i mniej znane prace artysty, ale też przybliżyć zwiedzającym jego życie. Czytając opisy dowiadujemy się więc, że Chris przyszedł na świat w 1950 roku w Londynie jako dziecko polskich imigrantów. W wieku 11 lat dostał w prezencie pierwszy aparat, a mając 13 lat odwiedził ojczyznę. Niesamowite jest pomyśleć, że te dwa wydarzenia nadały kurs całemu jego życiu.
Interesowała mnie prasa i fotoreportaż. Trudno było wybić mi to z głowy. Na studiach mieliśmy fotografię reklamową, portretową, ale ja zawsze robiłem wszystko w wersji reporterskiej.
Jako dziecko spędzał w Polsce wakacje, a w wieku 23 lat przeprowadził się na stałe podejmując pracę fotoreportera. Polska w latach 70. i 80. nie była raczej krajem, do którego ktoś chce wyemigrować. Szczególnie z Wielkiej Brytanii. Znajomi się mu dziwili, jednak Chris czuł coś, można powiedzieć, w rodzaju misji. Chciał pokazać zachodniemu światu Polskę - kraj, który został zapomniany gdzieś tam, za żelazną kurtyną.
Niezwykła codzienność
Podczas oglądania wystawy zatrzymaliśmy się przy fotografii Wałęsy całującego żonę przed wyjściem z domu. Prawdopodobnie robił to codziennie. Inny żonaci robotnicy Stoczni Gdańskiej również. Całe rzesze mężów w 1980 roku mogłyby mieć podobne zdjęcie. Dlaczego więc to Danuta Wałęsa i jej matka, która jadła kanapkę obok żegnających się małżonków, znalazły się na muzealnej ścianie?
x.comMyślę, że to jest właśnie błysk geniuszu, jaki musi posiadać dobry fotoreporter i jaki bez dwóch zdań posiada Chris Niedenthal. Znaleźć się w ważnej, historycznej chwili to jedno - wiedzieć, że trzeba ją uwiecznić - to zupełnie inna sprawa.
Pomysł, zaangażowanie i wrażliwość to klucz do dobrego fotoreportażu. Trzeba być wrażliwym na otoczenie, rozumieć, co i dlaczego się robi. Wtedy nawet najprostsza rzecz może się stać podstawą świetnych zdjęć - powiedział w rozmowie z Digital Camera Polska.
Dokładnie to samo tyczy się najsłynniejszego zdjęcia artysty - "Czas apokalipsy". Na pewno wszyscy kiedyś widzieliśmy fotografię zrobioną podczas stanu wojennego.
x.comCzołg zaparkowany pod Kinem Moskwa z szyldem reklamującym film Coppoli o tytule bardziej wymownym, niż jakikolwiek fotograf mógłby sobie wymarzyć. Zdjęcie zrobione przez przypadek - a może właśnie nie do końca? Zmysłu (i odwagi) trzeba było, żeby wiedzieć, gdzie udać się w Warszawie w poszukiwaniu ciekawych ujęć. Ale na pewno nie tylko Niedenthal znalazł się w tamtym miejscu w czasie, kiedy czołg stał pod kinem.
Jak czytamy na portalu culture.pl, fotograf zaznaczył, że nie był jedynym, który wykonał zdjęcie "Moskwy", choć jako pierwszy dostrzegł intrygujący motyw. Udało mu się znaleźć dogodne miejsce, klatkę schodową z idealnym widokiem na kino, z którego wykonał słynną później fotografię.
Wirtuoz kompozycji
Jednak Chris Niedenthal nie fotografował jedynie "scen historycznych". Żywo interesowała go codzienność Polaków. Na wystawie znalazły się zdjęcia, które można uznać za zwyczajne - ludzie topiący marzannę, ojciec niosący dziecko "na barana" podczas bliżej nieokreślonego pochodu, czy bawiący się w polu umorusani błotem chłopcy. Każdy z nas może mieć w galerii swojego telefonu podobne ujęcia. Ale czy ma?
x.comMnie w fotografiach Niedenthala urzeka kompozycja. Nie ma zdjęcia, które zawierałoby element przeszkadzający w odbiorze. Nie ma fragmentu, który można albo warto by było przyciąć.
Tym bardziej zachwycające jest to, że przez wiele pierwszych lat swojej kariery, Chris używał aparatów analogowych i nie oglądał zdjęć przed wysłaniem ich do redakcji zagranicznych pism, dla których pracował - "Newsweek", "Time", "Der Spiegel", "Geo" oraz "Forbes".
Pośród dwustu zdjęć prezentowanych w DSH znajdziemy takie, dzięki którym się uśmiechniemy, takie, które wywołają nostalgię, a także fotografie bardzo poruszające, czasem wręcz wstrząsające - również dzięki okraszeniu ich zwięzłymi, ale ciekawymi opisami.
Wystawę odwiedzać można do 4 czerwca 2023 r. w Domu Spotkań z Historią (ul. Karowa 20, Warszawa). Wstęp jest bezpłatny.
x.comDołączam kilka zaledwie zdjęć ze wspaniałego dorobku fotografa, które zamieszcza na swoim Twitterze. Niech będą one zachętą do odwiedzenia wystawy!
x.com x.com x.com x.com x.com x.com x.com
Źródła: dsh.waw.pl, culture.pl, digitalcamerapolska.pl
/ab