
Książka Grzegorza Górnego o wymownym tytule Kto chce ukraść ciała naszych dzieci?, wydana w 2024 roku, porusza kontrowersyjny, ważny i aktualny temat transpłciowości. Autor chce przestrzec swoich czytelników, w sposób szczególny rodziców dzieci i nastolatków oraz ich samych, przed korektą płci. Przedstawia rzetelną analizę zjawiska, podaje rzeczowe argumenty podparte faktami, które ukazują negatywne konsekwencje jednostkowe i społeczne, jakie niosą te zabiegi.
Informacje, które przerażają
W zasadzie we wszystkich krajach zachodnich obserwuje się znaczny wzrost liczby operacji „zmiany płci”. Autor, by wyjaśnić, z czego wynika taki stan rzeczy, odwołuje się m.in. do analizy dokonanej przez australijską profesor psychologii zajmującą się tą problematyką. W wyniku przeprowadzonych badań doszła ona do wniosku, że większość rozpoznanych przypadków nie ma podłoża biologicznego, ale jest efektem „zarażenia społecznego”. Jak przekonuje, media społecznościowe oraz liderzy opinii mają wpływ na kształtowanie nowych trendów, także w sferze płciowości.
Autor przybliża też wyniki reporterskiego śledztwa amerykańskiej dziennikarki badającej temat transpłciowości. Jak zauważa, nastolatkowie od wieków borykają się z problemami związanymi z chwiejną emocjonalnością wynikającą z burzy hormonalnej, trudnymi do zaakceptowania zmianami zachodzącymi w ich ciele, mają problemy z samooceną. Pewna część dorastającej młodzieży mierzy się z zaburzeniami tożsamości płciowej. Poczucie braku akceptacji własnej płci przemija samoistnie w 90% przypadków po okresie dojrzewania, jeśli tylko środowisko nie będzie nakłaniać młodego człowieka do tranzycji.
Inne omówione w książce niepokojące wyniki badań pochodzą z raportu Norweskiej Rady Badań nad Opieką Zdrowotną. Pokazują one, że wiele norweskich dzieci, które zauważały u siebie dysforię płciową, w istocie borykało się z innymi zaburzeniami psychicznymi lub poznawczymi. Mimo że aż u trzech czwartych przypadków małoletnich zdiagnozowano np. autyzm czy zespół Tourette’a, nie zajęto się tymi zaburzeniami, lecz kierowano ich na tranzycję.
Prawo, które zachęca
Jak pokazuje Górny, nasilaniu się omawianego zjawiska sprzyjają też uregulowania prawne. Otóż w niektórych krajach zachodnich ustanawia się prawo pozwalające decydować małoletnim nie tylko w kwestii określenia swej płci, ale także o jej operacyjnej zmianie. Za zabronienie dziecku poddania się tranzycji rodzicom grozi pozbawienie praw rodzicielskich, a nawet więzienie. W Szkocji nauczyciele już nawet w przedszkolu są zobowiązani utwierdzać dziecko, które chce zmienić płeć, w przekonaniu trafnie podjętej decyzji. O tym fakcie nie mogą informować rodziców. Autor zastanawia się, czy dzieci i nastolatkowie są w stanie świadomie podejmować racjonalne decyzje w tak istotnych sprawach, które wiążą się z nieodwracalnymi skutkami...
Reakcja organizmu
Autor uświadamia czytelnika, jakie skutki niesie za sobą brutalna ingerencja w naturę organizmu. Jednym z efektów zażywania blokerów dojrzewania jest huśtawka nastrojów, zakłócenie funkcjonowania układu metaboliczno-endokrynnego i nerwowego. Z kolei najczęstsze powikłania po chirurgicznej zmianie płci to bezpłodność, problem z zaspokojeniem potrzeb fizjologicznych, z życiem intymnym, zaniki pamięci. Znane są też przypadki śmierci w wyniku powikłań po korekcji płci. Jak się okazuje, tranzycja w wielu przypadkach nie powoduje rozwiązania problemów nastolatków, a wręcz przeciwnie – przyczynia się do pojawienia się lęków, depresji czy skłonności samobójczych.
Górny dociera też do informacji uzyskanych od osób ze środowiska lekarskiego, zawodowo zajmujących się operacjami zmiany płci. I tak np. jeden z amerykańskich chirurgów ujawnił, że rozmowy z nastolatkami kierowano w taki sposób, by niemożliwe było postawienie innej diagnozy niż sugerowana. Operacje trywializowano, przedstawiono jako banalny zabieg, nie informowano wprost o skutkach ubocznych. Lekarz otwarcie przyznał, że tranzycja jest jeszcze w fazie eksperymentalnej i jej skutki będą znane dopiero za kilka lat.
„Triki”
W toku lektury czytelnikowi zostają zilustrowane niektóre „triki” używane przez środowiska „trans”, mające na celu zachęcenie do podjęcia „właściwej” decyzji. W stosunku do bezradnych rodziców nastolatków kwestionujących swoją płeć stosuje się swoisty szantaż emocjonalny, zastraszanie. W obliczu rozterek stawia im się pytanie: „woli pan żywego transpłciowego syna czy martwą córkę?”. Środowiska te wykorzystują problemy młodzieży z depresją, której przyczyn na siłę dopatrują się w urodzeniu „w złym ciele”. Narzuca się im własną interpretację świata podzielonego na dobrych „transów” i złych „transfobów”. Wmawia się im, że osiągnięcie szczęścia możliwe jest jedynie przez korektę płci, przekonuje, że efekty uboczne to tylko propaganda. Autor przytacza opisy doświadczeń osób, które uległy tego typu wpływom. Jak wynika z ich relacji, zabiegi korekty płci nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, a wręcz wpędzały je w stan gorszy od poprzedniego. Ze względu na dużą liczbę takich przypadków notuje się coraz większą ilość retranzycji – operacji pozwalających na powrót do płci biologicznej.
Jak udowadnia autor, strategia promocji transpłciowości to w istocie intratny biznes, żerujący na problemach dorastających nastolatków. Górny podaje przykłady powiązań koncernów farmaceutycznych oraz medycznych, oferujących np. odpowiedni sprzęt chirurgiczny potrzebny do zmiany płci, ze środowiskiem LGBT. Czytelnikowi zostaje przedstawiony jeszcze jeden aspekt dotyczący omawianego tematu. Jak zauważa autor, ideologia transpłciowa podważa integralny związek duszy i ciała. Taka antropologiczna interpretacja nie uznaje żadnej bariery, dając człowiekowi prawo do dowolnego kształtowania samego siebie, co ewidentnie sprzeczne jest z religią chrześcijańską.
Górny w swojej książce dokonuje swoistej diagnozy obecnego w dzisiejszym świecie zjawiska związanego z transpłciowością, które nabrało charakteru „epidemii społecznej”, ukazuje jego wieloaspektowość, stara się wytłumaczyć przyczyny. Odpowiada na pytanie, komu na rękę jest jego rozprzestrzenianie się. Demaskuje motywy, manipulacje i nieetyczne mechanizmy, którymi posługują się różne środowiska, w tym aktywiści „trans”, lekarze dokonujący tranzycji, celebryci czy działacze partyjni wykorzystujący promocję omawianego zjawiska jako kartę w grze politycznej. Równocześnie w żaden sposób nie ocenia osób z zaburzeniami tożsamości płciowej – przeciwnie – wykazuje się troską o ich zdrowie i bezpieczeństwo.
To nie uzdrawia
Tranzycja nie jest remedium na problemy związane z tożsamością płciową dorastającej młodzieży, wbrew temu, do czego przekonują niektóre grupy interesu, a wręcz przeciwnie – przyczynia się do wystąpienia dramatycznych i nieodwracalnych szkód w ciele i psychice. Uważam, że lektura omawianej pozycji może „otworzyć oczy” osobom, które nie mają sprecyzowanego poglądu na szeroko pojętą problematykę „trans”. Sama byłam zszokowana niektórymi bulwersującymi faktami, których do tej pory nie znałam.
Wydaje się, że tezy zawarte w książce są naprawdę rzetelne. Tym, co uwiarygadnia przesłanie Grzegorza Górnego, jest fakt, że podpiera się on licznymi statystykami, wynikami badań i analiz specjalistów z różnych krajów zajmujących się tematem transpłciowości. Do tej grupy należą m.in. naukowcy, lekarze, psychologowie, bioetycy, dziennikarze. Autor, przytaczając konkretne fakty, nakłania czytelnika do odpowiedzenia sobie na kilka ważnych pytań, do wyciągnięcia wniosków, być może też do zmiany podejścia.
Poza wcześniej wspomnianą diagnozą omawianego zjawiska, której dokonuje autor, w książce znajdziemy również swoistą receptę dla zagubionych rodziców, borykających się z problemem zaburzeń tożsamości płciowej swoich dzieci.
Oczywiście autorowi można by zarzucić jednostronne, nieobiektywne podejście do tematu transpłciowości, bo w książce nie znajdziemy argumentacji przedstawiającej dobre strony tranzycji, ale czy realnie takowe istnieją...? I czy można mieć o to pretensje do Górnego? Już sam wymowny tytuł książki sugeruje czytelnikowi, że będzie ona traktować o zagrożeniach i działaniach orędowników omawianego w niej zjawiska. Osobiście uważam, że jedyne, czego brakowało lekturze, to odniesień do opisu, badań, statystyk i wypowiedzi dotyczących omawianego zjawiska w Polsce.
Podsumowując, uważam, że rzuca ona nowe światło na ważny, aktualny temat. Jest ciekawa, wręcz szokująca, potrzebna, zmusza do refleksji i może spełniać zamierzenia autora, tj. stać się przestrogą przed uleganiem naciskom „protransowych” środowisk. Polecam lekturę.
Grzegorz Górny, Kto chce ukraść ciała naszych dzieci?, Wydawnictwo AA, Kraków 2024
Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 2/2025
/ab