Z przewodniczącym Zarządu Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”, ks. Dariuszem Kowalczykiem rozmawia Agnieszka Zalewska.
Fundacja Dzieło Nowego Tysiąclecia została powołana przez Konferencję Episkopatu Polski, by upamiętnić pontyfikat Jana Pawła II, jak wyglądały jej początki?
Muszę przyznać, że były dość trudne. Podczas dwutygodniowej pielgrzymki w 1999 roku Ojciec Święty wypowiedział mocne słowa, odnośnie do przekształceń, które się wtedy w Polce dokonywały. Spotykał się z rolnikami ze wschodniej Polski, z pracownikami byłych państwowych gospodarstw rolnych oraz na Śląsku i w Zagłębiu z robotnikami. Papież zauważył, że zdobycze wtedy jeszcze raczkującej demokracji, ale także i zdobycze koniecznych przemian 1989 roku bardzo nierównomiernie się wtedy w Polsce rozłożyły. Były miejsca, w których postęp był już widoczny, ale występowały również znaczne obszary biedy i ubóstwa. Na niektórych terenach bezrobocie sięgnęło aż 42%.
Papież wyjeżdżając, postawił pytanie retoryczne, czy ta sytuacja jest tylko zadaniem dla państwa i jego struktur, czy też dla synów i córek Kościoła, którzy powinni być wrażliwi na potrzeby społeczeństwa? W tym czasie Konferencja Episkopatu Polski otrzymała od komitetu sponsoringowego pielgrzymki niewykorzystane środki w kwocie 700 000 złotych. Po długich dyskusjach i rozwiewaniu wielu wątpliwości zrodziła się idea, by stworzyć fundację, która będzie wspierała młodych, bardzo zdolnych, ambitnych ludzi, pochodzących właśnie z terenów, na których młodzi mają o wiele mniejsze szanse na rozwój niż w dużych miastach. KEP utworzyła naszą Fundację w czerwcu 2000 roku. We wrześniu zostało wypłaconych pierwsze 500 stypendiów w 5 pilotażowych diecezjach. Po dwóch latach program stypendialny objął już wszystkie diecezje.
Co wyróżnia Fundację na tle innych organizacji? Jakie są główne filary jej działalności?
Obok wsparcia finansowego trzy słowa, które nas od początku charakteryzowały to formacja, formacja i formacja. Co oznacza, że nie chcemy świadczyć tylko pomocy socjalnej, zważywszy na to, że obecnie sytuacja w Polsce jest zupełnie inna, niż przed dwudziestoma laty. Oprócz finansów stawiamy na formację, integrację oraz wychowanie w duchu umiejętności sięgania po dobro wspólne. Nie chcemy bowiem utwierdzać postawy kontestacyjnej czy roszczeniowej, czasem naznaczonej również modnym dziś indywidualizmem. Zależy nam bardzo na kształtowaniu u młodych postawy podmiotowo twórczej, zaangażowanej w budowanie dobra ojczyzny, Kościoła i świata, z należną jak najbardziej troską o własny rozwój. Wychowujemy młodych integralnie, troszcząc się o to, aby wszystkie obszary: duchowe, materialne i psychiczne człowieka były zabezpieczone. Zależy nam na tym, aby stypendysta w wolności przyjął wartości, którym heroicznie służył św. Jan Paweł II. Nasze stypendium nie jest jednorazowe, co oznacza, że towarzyszy młodemu człowiekowi (jeśli spełnia wymagane kryteria) od siódmej klasy szkoły podstawowej aż do ukończenia studiów. Pilnujemy także, aby środki przekazywane stypendystom, zgodnie z wolą ofiarodawców, były przeznaczane na wykształcenie i wychowanie młodego człowieka.
Jak dziś św. Jan Paweł II oceniłby dzieło, które jest Jego ,,żywym pomnikiem”?
Na to pytanie nie ma odpowiedzi. Bardzo chcemy, aby św. Jan Paweł II był z niego dumny! W dalszym ciągu cieszymy się błogosławieństwem Kościoła dla tego dzieła oraz obserwujemy duże poparcie społeczne. Wiele pozytywnych sygnałów dociera do nas o naszych stypendystach i licznych absolwentach programu stypendialnego z obozów wakacyjnych, z ich stażów i praktyk, z uczelni i wolontariatów, z przeróżnych obszarów, w które się angażują. To jest bardzo piękne. Drżymy, żeby utrzymać dobrą opinię, żeby duch wychowania w świetle wartości Kościoła, Jana Pawła II, Benedykta XVI, papieża Franciszka został utrzymany. Boleśnie przeżywamy także trudności, porażki, rozterki czy dramaty jakie dotykają także naszych stypendystów. Pomagamy im, jak tylko możemy i towarzyszymy im w pokonywaniu trudności. Wielu z nich nie ominęły bolesne doświadczenia życia. Dzień w dzień modlimy się przez wstawiennictwo św. Jana Pawła II za naszych podopiecznych, za darczyńców, za wszystkich wspierających, za wolontariuszy, za osoby, którym Fundacja jest cenna. W tajemnicy świętych obcowania wzywamy wstawiennictwa św. Jana Pawła II słowami: ,,św. Janie Pawle II, to jest Twoje dzieło, Ty się nim opiekuj”.
Dzieło Nowego Tysiąclecia kończy 20 lat. Jak Ksiądz mógłby podsumować dwie dekady tej działalności?
Na dwa sposoby. Liczbami – co jest dość proste i historiami osób, a to bardziej skomplikowane, choć ciekawsze. Jeśli chodzi o dzieje osób, to materiał na kilka dni nagrywania, na grubą encyklopedię. Tyle wspaniałych zadowolonych rodzin, uformowanych ludzi, którzy mają już dziś swoje rodziny, którzy angażują się w swoje stowarzyszenie absolwentów. Stypendyści wybrali chyba wszystkie możliwe kierunki studiów. Od kognitywistyki, studiów nad kosmosem, budowy silników odrzutowych, filologii, medycyny, prawa, dziennikarstwa, aktorstwa, nauk o wychowaniu, żegludze i nawigacji – aż po kapłaństwo i zgromadzenia zakonne. Mamy 15 kapłanów wśród stypendystów. Od 2010 r., nie mieliśmy roku bez święceń. „Nasi” kapłani przyjeżdżają na obozy i formują stypendystów, swoich młodszych kolegów. Mamy siostry, które złożyły śluby zakonne. Co do sensowności naszych działań to podam jako przykład jedną z ostatnich rozmów. Otrzymałem telefon z małej wiejskiej szkoły. Pani katechetka powiedziała, że przekaże słuchawkę mamie, która jest szczęśliwa, że jej córka otrzymała nasze stypendium. Są w naprawdę trudnej sytuacji i stąd wielka ich wdzięczność. I kiedy telefon został przekazany mama była tak poruszona, że się popłakała i nie mogła mówić. Rozmowę kontynuowaliśmy z panią katechetką i z mamą stypendystki w trybie głośnomówiącym. Powiedziałem zwyczajnie: ,,proszę pani, od tego jesteśmy, bardzo się cieszę, że ta pomoc trafiła w odpowiednie ręce, do osoby, która jej potrzebuje i mam nadzieję, że córka się będzie rozwijać”.
Jeśli chodzi o liczby, mamy kilka tysięcy absolwentów, którzy przeszli program stypendialny. 2 tysiące aktualnych stypendystów, z czego 800 osób to studenci, zaś reszta to uczniowie i maturzyści. Przez te lata Kościół w Polsce, w środowiskach polonijnych i ludzie dobrej woli przekazali na stypendia już ponad 200 mln złotych. To motyw do radości, ale i zobowiązanie do troski o to, abyśmy tego zaufania nie utracili.
Czy ,,Dzieło” łączy ludzi?
Tak. Na przeróżne sposoby. Widać to chociażby w grupach na portalach społecznościowych powiązanych towarzysko. Mamy wśród stypendystów kilkadziesiąt małżeństw. Fundacja również łączy ludzi wokół dobrych spraw: od dzieła na misji, poprzez wolontariat w szpitalach, hospicjach, domach opieki, więzieniu. Stypendyści należą do różnych organizacji katolickich, sportowych, naukowych i artystycznych. Mamy kariery solowe, zespoły, znanych artystów. Fundacja ich łączy. Ale łączy przede wszystkim wokół pięknych i słusznych idei. Tworzymy przede wszystkim wspólnotę Kościoła – fundacyjną rodzinę. Stypendyści swoimi umiejętnościami chętnie dzielą się z Fundacją. Starsi są wychowawcami młodych i na obozach wakacyjnych, i w ciągu roku formacyjnego, w diecezjach i we wspólnotach akademickich. Naszych młodych łączy również uczestnictwo w dniach skupienia, adoracjach, rekolekcjach, różnych spotkaniach tematycznych, forach dyskusyjnych na obozach aż po grupy biegaczy czy fundacyjny bal karnawałowy.
Mogę potwierdzić z własnego doświadczenia, że pomoc materialna jest bardzo ważną formą pomocy, ale zdecydowanie nie jedyną, jaką otrzymują stypendyści. Czy dostrzega Ksiądz, jak zmieniają się młodzi objęci programem?
A to jest chyba najpiękniejsza rzecz! Zdarzały się takie sytuacje, że musiałem wykonać kilka telefonów, by przekonać kogoś, by pierwszy raz pojechał na wakacyjny obóz. Stypendysta miał ogromny opór, a jego rodzice nie mniejszy. Odprowadzałem w zeszłym roku trzydziestoosobową grupę na pociąg w Toruniu. Jedna z uczestniczek, która odczuwała duży lęk przed wyjazdem na obóz dla 900 osób, powiedziała z nostalgią na stacji kolejowej: ,,Proszę Księdza, dlaczego nie możemy zostać tu jeszcze tydzień?”. Pomyślałem sobie z mocno skrywanym uśmiechem: żebyś ty słyszała samą siebie dwa miesiące temu. Nasi wychowankowie zmieniają się podczas obozów, jak widzą, że jest wiele innych osób, które podobnie myślą, podobnie czują, podobnie wierzą. Nie do przecenienia jest siła tworzącej się wtedy wspólnoty. Dojrzewając, mamy problemy ze wstydliwością, niewiarą we własne możliwości, z lękiem przed odrzuceniem przez grupę. To zostaje pokonane przez tę formacyjną pracę Fundacji. Potem Ci ludzie rozkwitają, są pewniejsi siebie, pełni energii życiowej, z konkretnym obliczem duchowym, są zmotywowani, by robić wspaniałe rzeczy. Naprawdę pięknie jest móc ten proces współtworzyć, obserwować i jego owocami się cieszyć.
Jakie cele stawia sobie Fundacja na najbliższe lata?
Z celów duchowych to centralny jest ten, który pozostawił nam św. Jan Paweł II, kiedy wprowadzał Kościół w nowe tysiąclecie. Powiedział wtedy, że najważniejszym zadaniem Kościoła w trzecim tysiącleciu jest „kontemplacja oblicza Chrystusa”. Abyśmy wszyscy zapatrzyli się w Pana Jezusa, poznali Go, przylgnęli do Niego i zechcieli dorastać do tej pełni, która w Nim jest.
Chcielibyśmy również zgromadzić większe środki i rozwinąć program stypendialny. Spora część młodych osób trafiających do nas pochodzi z rodzin znajdujących się w nietypowych sytuacjach. Przeżywają różnego rodzaju cierpienia. Szukają nie tylko pomocy finansowej, ale właśnie wsparcia duchowego. Tego, by pobyć w środowisku ludzi, którzy są sobie bliscy, którzy rozwijają swoją wiarę, potrafią się o nią troszczyć, potrafią pokonywać trudności, potrafią wychodzić z przeróżnych kryzysów – duchowych, psychicznych czy osobowościowych. Chcielibyśmy to utrzymać, bo widzimy w tym sens. Podczas obozu w Szczecinie ks. abp. Andrzej Dzięga, na Mszy Świętej w tamtejszej katedrze, do zgromadzonych ok. 1300 uczestników wydarzenia i wielu wiernych z archidiecezji powiedział: obecność stypendystów w przestrzeni miasta jest „tchnieniem pontyfikatu św. Jana Pawła II”. I chyba to jest nasze główne zadanie, byśmy nie utracili żywej pamięci o św. Janie Pawle II i jego nauczaniu.
Chcemy spowodować, aby rodzice i dziadkowie zechcieli opowiedzieć historię papieża Polaka, Polski i świata za jego pontyfikatu dzieciom i wnukom. Owszem, trzeba zapisać ją w historycznych książkach, trzeba opowiedzieć obrazem i słowem w telewizji i radiu, w filmach fabularnych i dokumentalnych, na stronach internetowych i portalach społecznościowych, ale trzeba to również przekazywać w domach, przy stole. Wspominamy nie tylko, by nie zapomnieć, ale również dlatego, że wspominanie nas kierunkuje ku przeszłości. Wspominanie wielkich dzieł Bożych, owych „magnalia Dei”, a takim niewątpliwie był pontyfikat św. Jana Pawła II, niezwykle wzmacnia naszą tożsamość. Świadomość, że pontyfikat św. Jana Pawła II jest wielkim zwycięstwem Boga w dziejach świata, naprawdę wzmacnia wiarę. Przypominanie o nim jawi się jako zadanie dla Fundacji, katolickich zrzeszeń i mediów oraz nas wszystkich. A postulat, aby nasi stypendyści nadal się świetnie uczyli, żeby osiągali wysokie cele we wszystkich możliwych dziedzinach, aby poszli do świata ze świadectwem wiary, to jest oczywiste. Po to właśnie utworzono Fundację i z nadzieją nadal na nią patrzymy.
/mwż