
Siedem lat trwało postępowanie prokuratury w sprawie rzekomego mobbingu w Stowarzyszeniu „Wiosna”. Wykazało ono, że nic takiego nie miało miejsca. Niewątpliwą ofiarą tego co się wydarzyło padł twórca i wieloletni prezes organizacji – ksiądz Jacek Stryczek, którego media – co tu dużo mówić – zniszczyły.
Sprawa swoje zakończenie powinna była znaleźć w roku 2022, kiedy umorzyła ją prokuratura, ale na polecenie sądu rzecz została wznowiona i …tak jak wówczas nic nie znaleziono. Ksiądz miał rację, jest niewinny, ale co z tego? Jest teraz człowiekiem zniszczonym, gdyby chciał walczyć o swoje dobre imię to musiałby pewnie wejść na drogę sądową z wielkimi mediami, w tym niemieckimi, bo przede wszystkim chodzi o Onet. Walka z nimi wymaga wielu lat, czasu i pieniędzy. Skoro do tej pory sprawa toczyła się latami, to zakładam, że z rzeczonym Onetem, też mniej więcej potrzeba tyle samo czasu. Ponieważ media umieją walczyć o swoje i dysponują ogromnym zapleczem finansowym, to wynik nawet w tak oczywistej sprawie nie jest oczywisty, w końcu dziennikarze mogą mówić, że działali w dobrej wierze, że mieli przekonujących informatorów, że to czy owo, że interes społeczny wymaga nadzwyczajnej czujności, że to była tylko pomyłka. Załóżmy, że ksiądz zostanie przeproszony, tyle że kogo to za 7 czy 10 lat będzie w ogóle obchodziło? Kto będzie wiedział o co w ogóle w sprawie chodzi? Kto to jest Stryczek i co to jest Wiosna? Tak, wszyscy zapomną, a ksiądz zostanie z tzw. „racją” w ręku, może z jakimś odszkodowaniem o wątpliwej wysokości.
Przykład ks. Stryczka jest wymowny, bo pokazuje, że zniszczyć można każdego, zarzuty w mediach sfabrykować jakiekolwiek, a że potem okaże się jaką miały naprawdę wartość, cóż z tego? Smutne, że żyjemy w takiej rzeczywistości.
Mimo wszystko, myślę, że jeśli ksiądz Jacek Stryczek i jego współpracownicy podejmą walkę o prawdę do końca, to będzie to decyzja mimo wszystko słuszna, bo pozwoli wyjaśnić choćby wąskiej garstce zainteresowanych kto był zleceniodawcą sprawy i w czyim imieniu działał – nie żeby dziś takiej wiedzy nie było, ale wzmocnienie jej wyrokiem ma znaczenie, może stanowić świadectwo historii, która dobrze by było, żeby się nie powtarzała, choć w tej akurat sprawie jestem pesymistą.
/mdk