W cyklu audycji prezentujących nauczanie Prymasa Tysiąclecia, realizowanych przez red. Izabelę Tyras, przewodniczącą oddziału w Częstochowie „Civitas Christiana”, dziś sam kard. Stefan Wyszyński odpowiadać będzie na pytanie o swoją maryjność.
W przesłaniu ks. Prymasa bardzo wyraziście wybrzmiewa przekonanie, że nie można myśleć i mówić o Maryi w oderwaniu od Chrystusa. Często powtarzał, że to z woli Ojca Niebieskiego, mocą Ducha Świętego, Maryja ogarnęła i uczłowieczyła nieogarnione Słowo Przedwieczne. W Niej najgłębiej spotkało się to, co Boże i to, co ludzkie. Ona była i jest kolebką tego spotkania po wszystkie czasy. Ona jest najbardziej chrystocentryczna, z woli Boga na zawsze włączona w tajemnicę Wcielenia i Odkupienia w sposób istotny, nieodłączny.
To dlatego nie tylko nie trafione, a wręcz absurdalne były zarzuty stawiane kard. Wyszyńskiemu, że jest „zbyt maryjny”. Odpowiedzi na te zarzuty udzieli dziś sam Prymas Tysiąclecia.
Anna Rastawicka świadek życia ks. Prymasa wielokrotnie podkreśla, że Matka Boża była dla kard. Stefana Wyszyńskiego żywą osobą. Związał się z Nią już w dzieciństwie. Z najwcześniejszych lat, o czym dziś usłyszymy, zapamiętał dwa obrazy wiszące na ścianie nad łóżkiem: Matki Bożej Częstochowskiej i Matki Bożej Ostrobramskiej. Gdy się budził i patrzył na nie i zastanawiał się, dlaczego jedna jest biała, a druga czarna. Zapamiętał też rozmowy rodziców po powrocie z pielgrzymek i ich serdeczny spór, która Matka Boża jest skuteczniejsza.
Po święceniach kapłańskich, choć ledwo trzymał się na nogach, pojechał ze swoją siostrą do Matki Bożej na Jasnej Górze, aby tam odprawić prymicyjną Mszę Św. Jak wspominał pojechał z pierwszą Mszą na Jasną Górę, aby mieć Matkę, aby stanęła przy każdej jego Mszy Św. jak stanęła przy Chrystusie na Kalwarii.
Szukał pomocy Maryi, gdy lękał się drogi biskupiej. Czuł się nieprzygotowany. Do końca życia wyrzucał sobie, że nie umiał tak natychmiast zawierzyć jak Ona. Mówił: człowiek nigdy nie jest dobrze przygotowany do zadania, które mu jest z nagła zlecone. I ja miałem wiele wątpliwości. Dlatego też ociągałem się z naśladowaniem Matki Chrystusowej, która od razu powiedziała: „Oto ja Służebnica Pańska”. Ja się na to tak szybko nie zdobyłem. Myślałem zbyt po ludzku, pamiętałem o własnej nieudolności, a zapomniałem o tym, co Bóg zdolny jest uczynić, posługując się takimi narzędziami, jakie On sam wybiera”.
Na rekolekcje przed konsekracją, dokładnie 75 lat temu, pojechał na Jasną Górę. Tam też otrzymał sakrę biskupią 12 maja 1946r. z rąk kard. Augusta Hlonda, prymasa Polski. Wizerunek Matki Bożej Jasnogórskiej umieścił w swoim herbie biskupim. Mówił później: Matka Boża w moim herbie to nie ozdoba, to program mojej posługi.
- Dzieje Kościoła pełne są śladów Maryi, jak dzieje i drogi Chrystusa były Jej pełne. Maryja jest Kościołowi Matką, Pomocnicą, Służebnicą, Towarzyszką drogi, Pośredniczką każdej łaski. Opiekuje się Kościołem w każdej duszy ludzkiej. Rodzi nadal Chrystusa w duszach, karmi Go. Potrzebna jest do rozrostu i budowania ciała Kościoła, jak potrzebna była do rozwoju Chrystusowego Ciała – przekonywał Prymas Wyszyński.
/łb