Wydawać by się mogło, że po 22 października wszyscy zwolennicy poszanowania ustawy zasadniczej będą się cieszyć. Oto bowiem tak szanowany przez nich dokument prawny, o przestrzeganie którego walczą, wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego od tego dnia w większym stopniu przekłada się na życie społeczne w Polsce. Zatem sukces! Tym bardziej zadziwia, że w Krakowie w trakcie demonstracji pod kurią nie krzyczano „KONSTYTUCJA!”, a „Jędraszewski, wyp******aj!”…
A już bez ironii: było oczywiste, że wyrok ten podgrzeje nastroje w Polsce, niezależnie od tego, co postanowią sędziowie. Więc z jednej strony agresja, szczególnie ta słowna w Internecie, nie dziwi. Z drugiej okrutne słowa, życzenia narodzin chorego dziecka, życzenie gwałtu, groźby – szczególnie pod adresem tak bronionych rzekomo przez lewicę kobiet – nie mogą znaleźć usprawiedliwienia. Jakoś nie wyobrażam sobie, by w przypadku odwrotnego wyroku katolicy wylegli na ulice i krzyczeli pod adresem inaczej myślących, by wchodzili do skłotów z transparentami broniącymi życia itd. Wobec fali hejtu nie dziwi przypadek żony jednego z prawicowych polityków, która informując o zajściu w ciążę w mediach społecznościowych zablokowała możliwość komentowania. I ona, i dziecko będą dzięki temu spokojniejsi.
Z kwestii emocji wrócę jeszcze do kwestii Konstytucji. Jak wiemy temu wyrokowi przeciwni byli dwaj sędziowie TK. W argumentacji pojawił się wątek niezgody na procedowanie tak drażliwej społecznie kwestii przez Trybunał. Według sędziego politycy powinni zająć się złożonym już dawno obywatelskim projektem chroniącym życie. Abstrahuję tutaj od tego, czy sędzia ten ma rację. Nie chcę teraz także wyjść na krytykanta zaprzestania procedowania wniosku obywatelskiego, bo teraz szkoda na to energii.
Chodzi mi o to, że to stwierdzenie chyba pozwala przewidywać w którą stronę pójdzie wykładnia lewicy. Oto upolityczniony Trybunał Konstytucyjny (którego legalność również jest przecież podważana) wydał decyzję korzystając z okazji, jaką stworzyła pandemia itp. itd. I choć Konstytucja jest najwyższym aktem prawnym w Polsce i TK jest organem właściwym do rozstrzygania związanych z nią kwestii spornych to możliwe, że w tym konkretnym czasie i w obecnej sytuacji politycznej, większą legitymację miałby raczej projekt obywatelski, pod którym podpisy złożyło kilkaset tysięcy obywateli.
Żeby była jasność: nie szukam dziury w całym. Cywilizacja życia zdobyła w polskim porządku prawnym kolejny przyczółek. Sędziowie TK zrobili to, co do nich należało. I nie chodzi mi o to, że wybrali słusznie, że wybrali stronę życia. Zrobili po prostu swoją robotę: zapytani odpowiedzieli zgodnie z prawdą, że Rzeczpospolita Polska gwarantuje prawo do życia każdemu.
W internetowych dyskusjach już widziałem, że jest to fałszywa interpretacja, bo Konstytucja zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia. A przecież w przypadku chorych, o których wiemy, że umrą zaraz po porodzie o życiu nie może być mowy…
Wyrok TK prawdopodobnie otworzy nową oś sporu w Polsce: o legitymizację orzeczenia z 22 października.
Ale ducha nie gaśmy, życie zwycięży!
zdjęcie: youtube