Zbróg: Nawalny – biały czy czerwony?

2024/02/21
men 67636 1920
Fot. WikiImages / Pixabay

Po śmierci Aleksieja Nawalnego nastąpił wysyp komentarzy w mediach, które cechują się w większości albo krótką pamięcią, albo po prostu naiwnością. Pierwiastka tego nie znajdziemy we wczorajszym tekście kol. Piotra Sutowicza, który obok różnych możliwych powodów zgonu, wzmiankował ważną rzecz: Aleksiej Nawalny może i był opozycjonistą, ale to wcale nie musi czynić z niego naszego sojusznika.

Zachodnia fascynacja jego postacią, która udziela się także znacznej części polskiej opinii publicznej, zasadza się chyba na zero-jedynkowym podejściu do zasady „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”. Jak wiemy, w realnym życiu, a chyba nawet tym bardziej w realnej polityce, tego rodzaju bon moty nie zawsze się sprawdzają. Sam fakt wystąpienia przeciwko Putinowi to za mało, trzeba jeszcze sprawdzić idące za tym motywacje.

A te były różne i ewoluowały w toku działalności zmarłego. Rozpoczynał on z pozycji, które określał sam jako nacjonalistyczne, czy też imperialne. Dopiero później przyszedł czas na polanie swojego image sosem demokratyczno-liberalnym. Nie zaglądałem do głowy p. Nawalnego i nie znam jego myśli, ale już tutaj można postawić znak zapytania, czy była to zmiana realna, czy raczej taktyka polityczna? Liberalne elity są łase na takie zmiany optyki swoich dawnych przeciwników, swego rodzaju pokajanie się. Nawet polskie podwórko zna taki przypadek, ale pozostańmy przy głównym temacie…

Aleksiej Nawalny popierał wojnę z Gruzją i aneks Krymu w 2014 roku oraz zapewniał, że nie odda tegoż półwyspu, gdy dojdzie do władzy. Pewną cezurą, w której jasno „postawił się” imperialnej polityce Rosji była dopiero agresja wobec Ukrainy z lutego 2022 r. Na ile na taką zmianę poglądów miało uwięzienie przez rosyjskie władze, na ile jakaś polityczna kalkulacja, a na ile było to realne – tę tajemnicę główny zainteresowany zabrał do grobu.

Wreszcie pozostaje ostatnia kwestia, dość cyniczna, ale raczej reprezentująca realistyczne podejście do stosunków międzynarodowych. Otóż niezależnie od powyższych wątpliwości o zmiany w poglądach na imperializm rosyjski, jedno jest pewne: Aleksiej Nawalny chciał Rosji sprawnej, nieskorumpowanej, silnej gospodarczo. A silna Rosja – nie dajmy się zaczadzić zachodnioeuropejskim spojrzeniem na sprawę – nie jest nam na rękę. Nawet taka rządzona przez p. Nawalnego, co do którego poglądów wcale nie mam pewności, czy zmieniły się tak diametralnie, jak deklarował.

Generalnie przypomina mi to trochę dyskusje, czy w 1918 r. nie trzeba było postawić na białą Rosję. Z perspektywy czasu i prawie całego XX wieku skażonego wpływami bolszewizmu, łatwiej nam dziś oceniać. Ale pamiętajmy, że oferta „Białych” skracała się do Rosji od Kalisza do Władywostoku. Mimo trudnej sytuacji nie byli oni skłonni deklarować polskiej niepodległości. Przekładając to na dzisiaj  oczywiście nie chcę powiedzieć, że Rosja Putina jest lepszym wyborem. Ale nie oznacza to, że będę z zachwytem witał wizję imperialnej Rosji, tyle że ubranej w garnitur szyty na Zachodzie.

 

/mdk

Mateusz Zbrog

Mateusz Zbróg

Politolog, członek Zarządu Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Rosja #Nawalny #śmierć #Polska #geopolityka #wojna Ukraina
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej