Zbróg: Póki mogę

2025/05/30
AdobeStock 397815758
Fot. Adobe Stock

Dwa tygodnie temu zabrałem głos tuż przed rozpoczęciem ciszy wyborczej. Teraz czynię tak samo. W poprzednim tekście jasno wypowiedziałem się, że z całą pewnością nie zagłosuję na Rafała Trzaskowskiego. Zdania oczywiście nie zmieniam, ale chcę się podzielić kilkoma refleksjami, które jeszcze mnie umacniają w tym stanowisku. „Póki mogę” – mam nadzieję, że piszę te słowa tylko w kontekście ciszy wyborczej…

Kwestii, przez które zagłosuję przeciw Trzaskowskiemu, a nawet coraz bardziej przekonuję się, że za Karolem Nawrockim, jest wiele. Żeby nie wydłużać, skupię się na wydarzeniach z bodaj dwóch ostatnich dni. Po pierwsze, były prezydent Bronisław Komorowski, zapytany o swoje największe osiągnięcie myśliwskie, z durnowatym uśmieszkiem odpowiedział, że było to zestrzelenie dwóch Kaczorów na raz. Czy była to aluzja do katastrofy pod Smoleńskiem – nie wiem, choć tak sugerują liczne komentarze w Internecie. Znając dawne "śmieszkowanie" na przykład na temat snajpera w Gruzji – nie wykluczam.

Drugim obrazkiem jest nieszczęsna wizyta posłanki Kingi Gajewskiej w hospicjum. Przeprosiła za zamieszczenie zdjęć, ale – kolokwialnie mówiąc – niesmak pozostał. Komentujący oburzają się na lansowanie się na nieszczęściu, pogardę itp. Ja nie zarzucam aż tak mocnych rzeczy. Jedno dla mnie jest pewne – pokazuje, że „elity” są zupełnie odklejone od rzeczywistości przeciętnych Polaków. I to mi wystarczy.

Trzecia scena, dla mnie bardzo ważna, to ostatnia wizyta w kampanii kandydata Karola Nawrockiego. Odbyła się w Domostawie, gdzie złożył kwiaty i przemawiał pod pomnikiem Rzezi Wołyńskiej. Wybranie tak symbolicznego miejsca na zwieńczenie kampanii jest – mam nadzieję – zwiastunem zmiany polityki w tej sprawie, również w odniesieniu do obecnego prezydenta.

Tyle w temacie przesłanek „przeciw, a nawet za”. Napiszę jeszcze jedną rzecz. Obym nie musiał mówić o niej „a nie mówiłem”. Zresztą, jeśli ona zajdzie, to chyba kiepsko będzie w Polsce z wolnością słowa. Już od jakiegoś czasu krąży trochę po cichu w dyskursie publicznym teza, że jeśli wygra Karol Nawrocki, to może dojść do wariantu rumuńskiego. Tyle, że w wersji rozszerzonej, czyli unieważnieniu wyborów po ich rozstrzygnięciu. Słyszałem o tym, rozmyślałem, ale uznałem za niewarte zabierania głosu. Do czasu.

Na antenie TVP Info odbyła się rozmowa p. Doroty Wysockiej-Schnepf z prof. Mirosławem Wyrzykowskim. Nie będę się rozpisywał, zachęcam, aby do niedzieli obejrzeć ten materiał. Jego fragmenty są dostępne m.in. na profilu stacji na Facebooku. Otwartym tekstem p. prof. mówi tam, że od momentu ogłoszenia wyników jest jeszcze dużo czasu, żeby stwierdzić, czy wybory były ważne. Równocześnie stwierdza, że jest wyjście z sytuacji: kadencja prezydenta Dudy już wygasła, więc jego kompetencje przejmie marszałek Sejmu, który zwoła wybory. Padają tam słowa pana profesora, które można odczytać dwuznacznie, tzn. założyć, że obie strony mogą się nimi mogły posłużyć po wyborach. Niemniej pozostawię je na koniec jako cytat:

I to będą tysiące protestów wyborczych. O ile nie wygrał nasz kandydat.

 

/ab

Mateusz Zbrog

Mateusz Zbróg

Politolog, członek Zarządu Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#wybory #wybory prezydenckie #TVP #protest #Rafał Trzaskowski #Karol Nawrocki
© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej