Zanotowane: Bukowina Tatrzańska – piękna zimą, piękna latem

2024/07/10
1A
Fot. Marta Karpińska

Do Bukowiny Tatrzańskiej przyjechaliśmy z mężem na początku wakacji. Świetnie ją znamy z zimowych, narciarskich wypraw. Teraz znaleźliśmy ją pustą i cichą, chociaż niezmiennie piękną i oferującą turystom wiele atrakcji. Czyżby czarny PR serwowany ostatnio polskim górom był skuteczny?

Wbrew medialnym doniesieniom przyjeżdżając tutaj się nie zbankrutuje. Nie zauważyliśmy, żeby ceny w restauracjach znacząco wzrosły, może jest skok o 2-5 zł, ale to przecież tyle co nic. A jedzenie w góralskich karczmach i kawiarniach pyszne – można tu zjeść świeżego pstrąga, pierś z kurczaka na wiele sposobów (np. borowikowe cycki), wieprzowinę, wołowinę, gęsinę… Wegetarianie też nie wyjdą głodni. W menu jest i żur i góralska kwaśnica, a ponieważ to raczej nie sezon na gorące zupy można ochłodzić się deserem lodowym z owocami i bitą śmietaną. Do tego dobra kawa i jest obiad jak marzenie.

Spacer po Bukowinie latem to zupełnie co innego niż zimowe wędrówki. Chodniki nie są zasypane śniegiem, można bez trudu dotrzeć do różnych zakątków miejscowości. Można stąd, jeśli nie własnym samochodem, to busem lub autokarem pojechać do Zakopanego, a stamtąd ruszyć na górskie szlaki.

Bukowiański Dom Ludowy

Bukowina Tatrzańska nie zawsze była miejscowością znaną. Dla niezamożnej, góralskiej wioski zmiana przyszła wraz z Franciszkiem Ćwiżewiczem, legionistą i piłsudczykiem, który w latach 20-tych ubiegłego wieku objął kierownictwo miejscowej szkoły. Wraz z młodą nauczycielką Michaliną Stożkówną, która potem została jego żoną, zastanawiali się jak zaktywizować mieszkańców wioski. Dzięki nim powstał najpierw chór i teatr, a w 1928 roku Dom Ludowy, który funkcjonuje do dziś i jest znaczącym miejscem na kulturalnej mapie Podtatrza. To jeden z największych w naszym kraju, i podobno także w Europie, budynków drewnianych. Jest doskonale przystosowany do pełnienia swojej funkcji, z obszerną salą teatralną, miejscem na galerię, warsztaty, spotkania. Dzięki pomysłowości, energii i znajomościom Ćwiżewicza, z Gdyni do Bukowiny trafił dieslowski silnik okrętowy i w Wigilię 1936 roku stała się ona pierwszą w Polsce zelektryfikowaną wsią. W sezonie zimowym i letnim na scenie Domu Ludowego występy daje Regionalny Zespół Teatralny im. Józefa Pitoraka. Nie jeden raz zaśmiewaliśmy się do łez oglądając tu sztuki Moliera zaadaptowane do podhalańskich realiów przez Jana Gutt-Mostowego. Na przedstawienie warto przyjść z wyprzedzeniem, żeby zająć miejsce siedzące na drewnianych ławach widowni. Inaczej pozostaje przysiąść na podłodze, albo stać. Od ponad pięćdziesięciu lat odbywają się tu latem „Sabałowe Bajania – Konkurs Gawędziarzy, Instrumentalistów, Śpiewaków, Drużbów i Starostów Weselnych” jak głosi oficjalna nazwa. Sabałowe Bajania to szereg atrakcji dla dużych i małych, imprezie towarzyszy ludowe rękodzieło, warsztaty dla dzieci – warto zajrzeć wówczas do Domu Ludowego.

Kościół stary i nowy

W Bukowinie obok siebie stoją dwa kościoły. Stary, drewniany, jednonawowy, ukryty wśród drzew pochodzi z przełomu XIX i XX wieku. Powstał z fundacji Jędrzeja Kramarza, górala zdeterminowanego, żeby wioska miała swoją świątynię. Kramarz, po uzyskaniu stosownych zgód, sam zajął się jego budową i wystrojem, chociaż nie miał odpowiedniego wyksztalcenia, był samoukiem. Narysował projekt kościoła, wyrabiał cegły, obrabiał drewno, wykonał więźbę dachową, ołtarze, wyrzeźbił figury świętych. Świątynia otwarła swoje podwoje dla bukowiańskich wiernych w 1887 roku.

Od lat 80-tych ubiegłego wieku stary kościółek nie jest już w zasadzie użytkowany. Kiedy do niego zajrzeliśmy w przedsionku stała wystawa poświęcona tutejszej Ochotniczej Straży Pożarnej, która 90 lat temu powstała z inicjatywy, a jakże, Franciszka Ćwiżewicza. W kościele czekają na procesję uśpione feretrony i figury świętych. Popatrzyliśmy z zainteresowaniem na barwną polichromię, która zdobi sufit i ściany. Kiedy wychodziliśmy pożegnały nas, umieszczone po obu stronach wejścia, figury Niepokalanego Serca Maryi i Najświętszego Serca Jezusa, pod którego wezwaniem jest tutejsza parafia.

Zza starego kościółka wyłania się nowa świątynia zbudowana w latach 1974–1982. Jeżeli w niedzielę chcielibyście poczuć się jak przed laty (albo dowiedzieć jak wówczas w Polsce było), to polecam uczestniczyć we mszy świętej właśnie tu. Ławki szczelnie wypełnione, przy ołtarzu liczna służba liturgiczna, ludzie elegancko ubrani, część kobiet w strojach nawiązujących do tutejszej tradycji oraz z chustami na ramionach, dzieci spokojne, sporo ludzi stoi też przed kościołem, korzystając z nagłośnienia. Od samego wejścia rzuca się w oczy drewniana, majestatyczna figura Chrystusa w głównym ołtarzu. Elementem Jego aureoli są charakterystyczne góralskie parzenice. Zresztą wytwory tutejszego rzemiosła i sztuki zdobniczej są w tym wnętrzu bardzo liczne – nawet ekran, na którym wyświetlane są teksty pieśni, umieszczony został w ozdobnej, rzeźbionej ramie. Uwagę przykuwają stacje Drogi Krzyżowej, z ostatnią, nie oznaczoną numerem, w której Zmartwychwstały wyciąga rękę ku ludziom w otchłani. Ja oglądam umieszczoną na przeciwległej ścianie, skromniejszą, ale pełną uroku, serię płaskorzeźb przedstawiających tajemnice różańcowe.

Bukowiańska nekropolia

Tym razem udaje nam się to, co zimą raczej nie wchodzi w rachubę. Odwiedzamy miejscowy cmentarz, który znajduje się tuż za kościołami. Przez ażurowy krzyż cmentarnej kaplicy jakże symbolicznie widać niebo. Zadbane nagrobki w większości są stosunkowo nowe – widać, że zastąpiły te dawne. Na płytach powtarzają się nazwiska tutejszych rodzin. Niektóre groby przykuwają wzrok zdjęciami zmarłych w góralskich strojach, albo piękną dekoracją. Jest tu wiele rzeźbionych lub malowanych wizerunków Matki Bożej, często tutejszej, Ludźmierskiej. Spotkać można Jezusa Frasobliwego w drewnie i w kamieniu. Na grobie taternika przysiadł tenże Jezus, wykonany z metaloplastyki. Koło grobu kosodrzewina, a płytą nagrobną jest granitowy, tatrzański głaz. Trafiamy też na gęsto porośnięty bluszczem grób małżeństwa Ćwiżewiczów. Na koniec mój wzrok pada na pusty jeszcze grób, na którym obok podobizny Maryi, widnieje napis: „Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.” Na kogo czeka?

Główną drogą

Przy głównych drogach miejscowości są liczne restauracje, sklepy, kramiki. Warto się rozglądać. Dzięki temu znaleźliśmy ukrytą za krzewami kapliczkę św. Franciszka pomalowaną wesołymi kolorami. Na Olczańskim Wierchu stoi dom, w którym 24 września 1904 roku Józef Piłsudski ponoć po raz pierwszy powiedział: „Armia polska musi powstać”. Na ścianie jest tablica to upamiętniająca. A przed domem kapliczka Matki Bożej. Przyglądam się jej niewyraźnemu wizerunkowi za szybką i znajduję chyba jedyną w tej okolicy podobiznę Ostrobramskiej Pani. Czy to tylko przypadek?

Spacer to też okazja do podziwiania zachwycającej panoramy polskich i słowackich Tatr, które są z wielu miejsc doskonale widoczne, o ile warunki atmosferyczne temu sprzyjają.

Bocznymi dróżkami

Latem warto skręcić z głównej drogi. Może uda Wam się znaleźć osłonięty świerkami dom tutejszej słynnej skrzypaczki Dziadońki? Kiedy hrabia Władysław Zamoyski usłyszał jak gra na skrzypkach mała córeczka jego leśniczego, przysłał dziewczynce prawdziwe skrzypce, kupione specjalnie dla niej w Wiedniu. Miała je do końca swojego życia. Dziadońka, czyli Bronisława Konieczna (1894-1968), żyła w czasach kiedy nie do pomyślenia było, żeby kobieta muzykowała – to było męskie zajęcie. Jednak jej talent, determinacja i wsparcie dobrych ludzi odmieniło tę rzeczywistość. Stała się jednym z czołowych podhalańskich skrzypków. Od kilkunastu lat, w listopadzie w bukowińskim Domu Ludowym odbywają się  Spotkania Muzyk Podhalańskich „Dziadońcyne Granie”, gdzie muzycy konkurują o „Dziadońcynego Smycka”.

Idąc dalej boczną ścieżką można natknąć się na figurę świątka lub Madonny, pasące się na łące konie i krowy, które wieczorami muczą, domagając się dojenia. Można zobaczyć i samo dojenie – ręczne, co warto podkreślić. Gdzieś pieje kogut, skoszone łąki pachną upojnie, a rzeźbione i kute detale, zdobiące tutejsze domy przyciągają wzrok. Piękna ta Bukowina. I dobrze się tu odpoczywa i zimą i latem.

 

Źródła:

https://nikidw.edu.pl/gorale-teatr-i-silnik-okretowy-czyli-historia-domu-ludowego-w-bukowinie-tatrzanskiej/

https://visitmalopolska.pl/obiekt/-/poi/bukowina-tatrzanska-kosciol-najswietszego-serca-pana-jezusa

https://muzykatradycyjna.pl/ludzie/bronislawa-konieczna-dziadonka/

 

/mdk

1 ppok20220620 0005

Marta Karpińska

Dziennikarz i fotograf, redaktor naczelna kwartalnika "Civitas Christiana".

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Bukowina Tatrzańska #Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej #Tatry #wakacje w Polsce #podróże #Franciszek Ćwiżewicz #Zanotowane #Sabałowe Bajania #Dziadońka
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej