„W dzisiejszych czasach kompetencja w polityce należy do rzeczy ostatnich”

2025/09/10
dmowski ksiazka
Fot. Mariusz Huk

Tytułowy cytat liczy sobie ni mniej, ni więcej, tylko 100 lat i pochodzi z książki Romana Dmowskiego Polityka polska i odbudowanie państwa, którą warto przypomnieć. Co prawda autor nigdy nie był pupilkiem mainsteramu i w pamięci historycznej był wypierany przez inne, „ważniejsze” z perspektywy rządzących przeszłością osoby i wątki historyczne, ale ostatnio sprawa jego książki nabrała nowego wyrazu – otóż podzieliła ona los wielu innych rocznicowych wydarzeń. Historia jako całość została wyrzucona do śmietnika jako niebezpieczna, szkodliwa, niezasługująca na uwagę. 1000 lat Korony Chrobrego, 500 lat hołdu pruskiego, 80 lat przejęcia przez Polskę ziem zachodnich i północnych, które stanowią dziś jedną trzecią terytorium kraju. Gdzie się o tym pisze i mówi? Ano nigdzie. Tak samo, jak o Polityce polskiej – i to jest pewien paradoks.

„Testament Chrobrego”                                                                                                       

Dwutomowa analiza Dmowskiego, opisująca widziany jego oczami stan sprawy polskiej od okresu po powstaniu styczniowym aż do traktatu wersalskiego, czy nawet chwilę po nim, ukazała się w roku 900-lecia koronacji Bolesława Chrobrego. Stąd też dedykacja na karcie tytułowej, która wiele mówi o optyce autora: „W dziewięćsetną rocznicę chwili dziejowej kiedy Wielki Król, Polityk i Wojownik, umierając, zostawił po sobie potężne państwo, podwaliny pod rozwój wielkiego narodu i wytyczne polityki polskiej, które po dziś dzień zachowały swą żywą wartość, książkę tę poświęcam tym wszystkim, którzy noszą w duszach i usiłują wykonać TESTAMENT CHROBREGO”. Oczywiście słowa te brzmią górnolotnie, dziś po 100 latach jeszcze bardziej pokryły się patyną czasu, a czytelnicy mogą nie wiedzieć, o co w nich chodzi. Oczywiście oprócz nawiązania do wielkiego narodowego mitu.

Mit Chrobrego w myśli narodowej rzeczywiście odgrywał i nadal pełni rolę niepoślednią, ale dlatego, że rzeczywistość pierwszej polskiej królewskiej monarchii to konkret, do którego po prostu pasują analizy polityczne robione tak w czasach Dmowskiego, jak i dziś.

Państwo Chrobrego obejmowało ziemie nad Wisłą i Odrą, a będąc oparte o Bałtyk, mogło tworzyć silny związek polityczny zbudowany na etnicznie spójnych grupach Słowian zachodnich, stopniowo przekształcających się w naród. Po wtóre terytorium to posiadało wszystko, co było mu potrzebne do suwerennego funkcjonowania, czego wyrazem była wspomniana koronacja. Chrobry dokonał jej po potwierdzeniu swych praw w pokoju w Budziszynie w roku 1018 oraz po chwilowym, co prawda, ale jednak, unieszkodliwieniu Księstwa Kijowskiego, które w upokarzający dla niego sposób pokonał i w sierpniu 1018 roku wkroczył do Kijowa. To była geopolityka tamtych czasów oparta na związkach zarówno dynastycznych, jak i racjonalności geograficznej, poza tym działania te kazały na państwo Chrobrego patrzeć jak na dużego europejskiego gracza.

Czas Dmowskiego

W końcu XIX wieku ziemie polskie od ponad 100 lat były podzielone między trzech zaborców. Sprawa polska była umiejętnie przez nich rozgrywana, tak że w każdym z zaborów myślano o niej z perspektywy tego właśnie zaboru i coraz bardziej z tzw. ugodowych pozycji, co było dla Dmowskiego największą klęską narodową. To wszechpolacy zwrócili uwagę na konieczność patrzenia na naród i jego sprawy jako na całość, bez względu na granice, jakie przebiegają przez polskie terytorium. Wymagało to podjęcia pracy nad zdefiniowaniem interesu narodowego, tak by wszystkie rozdzielone części były traktowane jak całość. Oczywiście było tak szczególnie w opinii Dmowskiego, bo jego poprzednicy nie mieli jeszcze gotowego pomysłu na taką aktywność, a i brakowało odpowiednich okoliczności. Wymagało to działalności na niwie politycznej i traktowania narodu polskiego jako podmiotu międzynarodowego.

Dmowski, idąc śladami starej tradycji historycznej, zwrócił uwagę na fakt, że Polska w sensie szerszym sięga cywilizacyjnie dalej na zachód niż przedrozbiorowe granice I Rzeczypospolitej. Prekursorem takiego patrzenia w obozie narodowym był niewątpliwie Jan Ludwik Popławski, którego zresztą Dmowski traktował na kartach Polityki polskiej jako nauczyciela tego zagadnienia. Tu właśnie znajdujemy zaczątki owego „Testamentu Chrobrego”, za którego część autor uważał przede wszystkim Górny Śląsk aż po Opole oraz skrawki tej części Pomorza, nazwijmy je środkowym, które będąc zamieszkane przez Kaszubów, stanowiły część szeroko rozumianego polskiego obszaru cywilizacyjnego. Nasz autor myślał też, idąc tropem swojego obozu, o południowej części Prus Wschodnich, a więc o dzisiejszych Mazurach – to był obszar aspiracji kulturowych i terytorialnych przyszłego państwa.

Najpierw zjednoczyć, potem realizować dalsze cele

Szczególnym i jednocześnie najbardziej rewolucyjnym aspektem w myśleniu Dmowskiego jest konstatacja, iż aby mówić o Polsce, trzeba najpierw jej ziemie zjednoczyć pod jednym panowaniem, a tego nie da się uczynić inaczej, jak drogą konfliktu zbrojnego między zaborcami. Stąd wyraźnie prowojenna działalność, jaką prowadził, będąc reprezentantem społeczeństwa polskiego, na niwie polityki rosyjskiej i na zachodzie Europy po roku 1905. Taką przyszłość rysował w swej książce Prusy, Rosja i kwestia polska, którą na Zachodzie i w Niemczech ewidentnie znano. Doprowadzenie do konfliktu pomiędzy zaborcami mało być, i było, odwróceniem fatalnego położenia sprawy polskiej, w jakim ta znalazła się po rozbiorach.

Nie była to rzecz łatwa do uzyskania. Rosja nie była zdolna do refleksji, że sprawę polską trzeba jakoś rozwiązać z udziałem Polaków. Bardzo silne były tu też wpływy niemieckie, Dmowski uważał nawet, że w wielu kwestiach polityka rosyjska była realizacją celów wyznaczonych jej w Berlinie. Podobnie, tylko w znacznie większym zakresie, wyglądała sprawa z polityką Austro-Węgier, z tym że te ostatnie Dmowski raczej lekceważył jako twór z dawnej epoki, który jedynie służy Rzeszy Niemieckiej za jeden z pomostów do ekspansji na Bliski Wschód.

Oczywiście polityka, którą pan Roman i jego obóz prowadzili w latach poprzedzających I wojnę światową, znalazła szczegółowy opis dopiero na kartach Polityki polskiej, bowiem wcześniej, z oczywistych powodów, nie było to możliwe.

„Niepodległość nie dlatego mamy, że ktoś głośno powiedział, iż jej chce”

To oczywiście również cytat ze wspominanej tu książki. Dalej kwestia ta znajduje takie rozwinięcie: „ludzie wszakże mający pretensje do kierowania losami narodu muszą wiedzieć nie tylko co chcą mieć, ale co mają robić, jaką drogą dojść do upragnionego celu. Programy chceń – to tylko jałowe, puste hasła”. Ścieżka, którą Dmowski opisywał na kartach swego obszernego dzieła, bywała niezwykle kręta; często, a właściwie niemal zawsze, szła na przekór utartym przez cały wiek XIX tradycjom myślowym, skierowana była ewidentnie przeciwko antyrosyjskiemu programowi insurekcyjnemu. W makiawelicznym niekiedy procesie twórczym polityk wchodzić musiał w sojusze, które nawet dziś wydają się zniechęcające czy pozbawione wyjaśnień, nawet irracjonalne, jak np. sprzyjanie zwiększonemu poborowi do carskiego wojska w Dumie Rosyjskiej, gdzie Koło Polskie znalazło się w bloku z wielkorosyjskimi nacjonalistami, przeciwko obozowi liberalnemu. Co warte podkreślenia, postawa ta wywołała głębokie zaniepokojenie polityków berlińskich, którzy rozumieli, o co tu chodzi.

Wreszcie dziś, w dobie mitu legionowego, polityka Dmowskiego apelującego o niewchodzenie w żaden alians z państwami centralnymi wydaje się dziwna, a przecież była głęboko logiczna w kontekście wydarzeń z okresu schyłku I wojny światowej, kiedy Niemcy przystąpili do realizacji swojej wizji Królestwa Polskiego – małego, kadłubowego, całkowicie od nich uzależnionego tworu.

To, że plany niemieckie się nie powiodły, to, że przedwojenna Polska sięgnęła po Poznańskie, ziemię, którą jej mieszkańcy sami wydarli zaborcom, bez Dmowskiego chyba by się nie udało. Rozejm załatwiła im na konferencji w Wersalu polska delegacja z Dmowskim na czele, to wynik jego twardej postawy. Na granicę wschodnią Dmowski wpływu nie miał, wprawdzie reprezentując Polskę na rzeczonej konferencji, przedstawił swoją wizję i, co warto zaznaczyć, granica przez niego zaproponowana przebiegała dalej na wschód niż ta ustanowiona w Rydze, ale tu rolę decydującą odegrało szereg innych czynników.

A propos tytułu

I wtedy, i dziś nie wszyscy rozumieli istotę polityki. Często elity, wyłaniane w tzw. demokratyczny sposób, były głęboko niekompetentne, bardziej sprzyjające utartym ścieżkom – które niewiele kosztowały i mogły się podobać wyborcom – tak bardzo drażniącym naszego autora. Tak było w Polsce, ale i Zachód nie był od tego wolny. I wówczas, i dziś mainstream bywał tylko fasadą, a wielka polityka często była realizowana gdzieś indziej. Dla Dmowskiego ważne było, by grę rzeczywistych interesów wielkich sił odczytać oraz wykorzystać do realizacji polskiego interesu, co ujął następująco: „Gdy mam do czynienia z wrogimi wpływami, skłonny jestem przede wszystkim szukać innych wpływów, które by je mogły przeciwważyć”. A więc w polityce trzeba się nauczyć korzystać z siły sojuszników, ale i przeciwników, byle podążać do przodu.

Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 3/2025

 

/mdk

CCH 4989 2 kwadrat

Piotr Sutowicz

Historyk, zastępca redaktora naczelnego, członek Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Polityka polska i odbudowanie państwa #Roman Dmowski #mit Chrobrego #tysiąclecie Korony Polskiej #Jan Ludwik Popławski #niepodległa polska
© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej