
Tej niedzieli obchodząc Uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła stajemy się świadkami już nie tylko wyznania Piotra o mesjańskim posłannictwie Jezusa, ale także przekazania mu przez Chrystusa władzy nad Kościołem. Piotr jako pierwszy papież staje się skałą – opoką, na której ma być utwierdzony Kościół. Ma dzierżyć także klucze do Królestwa Niebieskiego i decydować, co ma być związane i rozwiązane tak na ziemi, jak i w niebie. Trwanie w nauce apostołów pod przewodnictwem Piotra ma być skuteczną ochroną przed atakami złego, bo bramy piekielne nie przemogą Kościoła zbudowanego na Piotrze – Opoce.
Wychowani w duchu wszechwładnej demokracji i w kulturze kompromisów, stosowanych przy podejmowaniu nawet najbardziej pryncypialnych decyzji, trudno jest nam się przystosować do władzy niekwestionowanego autorytetu i to autorytetu o boskiej proweniencji. Władza Piotra nad Kościołem nie wynika z demokratycznego wyboru uczniów Pana czy jakiejś formy "dogadania się" między apostołami, ale z nadania Jezusa. To sam Pan zadecydował, że ów porywczy apostoł, naznaczony z jednej strony odwagą, a z drugiej strony lękiem, ma stać się przywódcą Kościoła. Ma dzierżyć klucze Królestwa.
Pewnie w grupie dwunastu wybranych przez Chrystusa uczniów znalazłoby się kilku lepszych, stabilniejszych i bardziej ugruntowanych w wierze kandydatów na przywódcę nowego Ludu Bożego. Tymczasem Jezus wybiera Piotra i nikt tego nie kwestionuje. Wszyscy uznają jego autorytet i wybraństwo. Można powiedzieć, że tak rozpoczyna się historia papiestwa jako duchowego urzędu nauczycielskiego Kościoła, ale i instytucji o prerogatywach władzy doczesnej.
Spotkamy wiele stanowisk krytycznych wobec takiego stanu rzeczy, zwłaszcza we wspólnotach chrześcijańskich odłączonych od Kościoła katolickiego. Wiele głosów będzie podejmowało jako argument słabości poszczególnych papieży, czy też ich zbyt wielkie zaangażowanie w sprawy doczesne, polityczne rozgrywki i w "ducha tego świata". Jednak trwałość urzędu piotrowego oraz jego rola przy strzeżeniu Tradycji Kościoła jest w istocie nie do przecenienia i stanowi argument, który sam w sobie ukazuje chrystusowe wybraństwo każdorazowego biskupa Rzymu. Po ludzku ta struktura musiałaby się zawalić, a to, że trwa po dziś dzień, stanowi argument na jej nadprzyrodzony charakter i prowadzenie przez Ducha Świętego.
Papież jest jasnym odnośnikiem jedności Kościoła i jego powszechności. Nawet w czasach relatywizmu i zamętu doktrynalno-moralnego oraz liturgicznego ostatnich lat stanowi gwarancję, że w swoim czasie, zgodnie z wolą Boga wszystko powróci do normalności i wierności Panu. Papież nie jest bowiem człowiekiem, który wszystko wie najlepiej. On także musi się wsłuchiwać w głos Ludu Bożego i w głos ekspertów z różnych dziedzin. Jednakże to do niego należy ostateczna decyzja, a do nas należy wierność i posłuszeństwo.
/ab